Inne Życie

Rpg i Reszta

Raport z Sesji 11.07.2015 Legenda Pięciu Kręgów 1ed.

Published by Menelaos under , on 14:07

Perspektywa Kuni Kojiro.

Rano opuściliśmy Miasto Cesarskie udając się na ziemie Feniksa w poszukiwaniu brata Jiro-san - Asako Minoru. Liczyliśmy na to, że będzie on w stanie odpowiedzieć na nurtujące nas pytania.

Podróż przebiegała sprawnie choć jedną z nocy musieliśmy spędzić pod gołym niebem. Okolica jednak była dość spokojna i malownicza - w rześkim cieniu wodospadu - co wprawiło nas w dość dobry nastrój. Rozpaliliśmy ogień, który zauważył przechodzący nieopodal mnich. W grzecznych słowach staruszek poprosił nas o możliwość dołączenia do ognia i spędzenia tej nocy w naszym towarzystwie. Zgodziliśmy się chcąc uzyskać jakieś informacje na temat tego co przed nami.
Rozmowa jednak szybko zeszła na temat pojmowania bushido, drogi miecza i honoru. Nie lubię tego typu dysput - każdy pojmuje drogę wojownika na swój sposób - tym bardziej że starzec zdał się interesować moim mieczem. Choć może nie do końca gdyż jego pytanie brzmiało: "Gdzie masz swój miecz?" Czy coś takiego. Może mnich był pomylony.

Rankiem ruszyliśmy w dalszą drogę. Szybko zlokalizowaliśmy wioskę rodzinną Jiro-san. Zanim trafiliśmy do jego rodzinnego domu udało nam się dowiedzieć, że Minoru został znaleziony jakiś czas temu na progu swego domostwa nieprzytomny i od tamtej pory nie ma z nim kontaktu. Postanowiliśmy czym prędzej to sprawdzić.
Strażnicy przepuścili nas dość szybko kiedy okazało się, że przywozimy rzeczy i hołd dla rodziców Jiro. Po wymianie uprzejmości jak i historii śmierci młodego Feniksa poprosiliśmy o możliwość zobaczenia jego brata. Plotki okazały się prawdą i Minoru leżący w swoim pokoju był całkowicie nieprzytomny.
Wtem za oknem dostrzegliśmy coś przedziwnego - ściana jednego z domów mieszczących się naprzeciw posiadłości rodziny Asako zmieniła się w podwórze z ogrodem rezydencji, której jeszcze przed chwilą tam nie było
Wybiegliśmy zostawiając za nami zdumionych rodziców i strażników rodziny. Po pytaniach Takeshiego okazało się że jesteśmy jedynymi którzy widzą zmianę.
Z niewielkimi oporami udaliśmy się do środka trzymając dłonie na rękojeściach mieczy.
W środku przywitało nas dwoje dzieci, które stwierdziły iż Pani tego domu czeka na nas. Po drodze spotkaliśmy służącego Watanuki, który zaprowadził nas przed oblicze gospodyni domu - Pani Yoko.

Yoko przekazała nam co dzieje się z Minoru - był on zagubiony w krainie snów - a także to że zna sposób jak nas tam wprowadzić byśmy mogli go uratować. Jednak nie za darmo. Musieliśmy zobowiązać się do odzyskania pewnego zwoju od człowieka z klanu Feniksa.
Po krótkiej rozmowie przystaliśmy na te warunki. Wiedźma otworzyła przed nami przejście do krainy snów Minoru.
Znaleźliśmy się z tego co wiedziałem w kryjówce przemytników w klanie kraba - a więc w jednym z wspomnień Minoru - akurat gdy te przedstawiały scenę kiedy to Feniks miał kontakt z Człowiekiem w Czerni. Wywiązała się walka.
Wiedzieliśmy że nie możemy stać i biernie się przyglądać gdyż śmierć we śnie oznaczała śmierć w świecie żywych. Człowiek w czerni przyzwał dwa Oni do pomocy co zapoczątkowało rzeź. Takeshi za pomocą magicznego wiatru uderzył w demony jak i w człowieka w czerni pomyślnie zbijając ich z nóg i umożliwiając nam zbliżenie się i podjęcie walki. Himitsu ruszył na Człowieka w czerni podczas gdy ja starłem się z jednym z Oni. Obaj poradziliśmy sobie z naszymi przeciwnikami jednak drugi Oni po uporaniu się z towarzyszami Minoru - którzy też byli obecni w tej wizji - ruszył na ronina po chwili dosłownie rozrywając go w swych szponach. Mgnienie oka później demon powalił Takeshiego. Dzięki temu iż nie skupił się na mnie byłem w stanie go w końcu zabić. Himitsu nie żył, Takeshi nie był w stanie samodzielnie iść a Minoru uciekał. Zostawiłem więc Żurawia bo tylko doścignięcie brata Jiro i przekonanie go do tego by chciał ruszyć ze mną mogło nas uratować.
Wizja zmieniła się - byliśmy na murze kiedy dopędziłem Minoru. On jakby to co przed chwilą nie miało miejsca rozmawiał z samurajem bardzo podobnym do Takeshiego.
Po dłuższej rozmowie udało mi się go przekonać iż jesteśmy częścią jego snów na tyle by wyobraził sobie jego rodzinny dom, gdyż by wydostać się ze snu musieliśmy znaleźć wyjście kótre znajdowało się w jego pokoju.
Przenieśliśmy się zatem do kolejnej wizji, która przedstawiała ucztę w domu Asako, a tam ku memu zaskoczeniu przy stole siedział Himitsu - ubrany co prawda w zbroję w kolorach smoka i monach Mirumoto.
Dostrzegłem nadzieję i poprosiłem o chwilę rozmowy z 'Himitsu smokiem'. Udało mi się przekonać go by towarzyszył na do pokoju Minoru.
Na szczęście drzwi ciągle się tam znajdowały - gdyż według słów 'wiedźmy' przejście nie jest trwałe - i udało nam się wrócić do krainy żywych.
Niestety tylko Ja i Himitsu - w co prawda dawnej postaci jednak bez jakichkolwiek wspomnień odnośnie snu, który nastąpił po tym jak Oni rozerwał go w walce.

Należało jeśli to możliwe jeszcze wyciągnąć z krainy snu Takeshiego. Wiedźma oczywiście zgodziła się na to by nas przenieść do krainy snów jeszcze raz choć tym razem za cenę pamięci Himitsu o tych przed chwilą odbytych wydarzeniach. Po rozważeniu tej propozycji Ronin zgodził się i ruszyliśmy kolejnymi wrotami do krainy snów Takeshiego.

Łąka, zamek - coś nowego i zupełnie nam nieznanego. Ruszyliśmy więc by zasięgnąć informacji. Mimo iż mony i barwy wskazywały nam iż jest to zamek Żurawia wszyscy twierdzili iż Takeshiego tu nie ma. Jednak widać było iż kłamali - nawet pan tego zamku nie był zbyt przekonujący. Zostaliśmy odprawieni ale na szczęście choć może to karma przechodząc przez ogród spostrzegliśmy dwóch chłopców w których dało się rozpoznać Takeshiego i najprawdopodobniej jego brata. Nie namyślając się wiele zdecydowaliśmy się porwać młodego Noburo i utorować sobie drogę na łąkę przed zamek gdzie czekało na nas wyjście. Po drodze drogę zastąpił nam samuraj na koniu jak się okazało ojciec Takeshiego. Nie udało nam się go przekonać ani prośbą ani groźbą by nas przepuścił jednak w tym momencie Takeshi przypomniał sobie że jego ojciec nie żyje i jego wizja się rozwiała.

Uciekliśmy.

Takeshi żył i na nieszczęście pamiętał cierpienie, ból pierwszej podróży jak i najwyraźniej cierpienie drugiej krainy snów.
Rozmowy postanowiliśmy odłożyć na później i najpierw sprawdzić czy Minoru-san żyje i odzyskał świadomość.
Tak tez było - całą rodzina stała w jego pokoju dziękując Fortunom za to co się stało. Udało nam się dotrzeć do Feniksa i poprosić by później zgodził się z nami porozmawiać.
Tak też się stało. W miedzy czasie streściłem Takeshiemu oraz Himitsu co stało się a czego nie pamiętają bądź nie byli obecni. Ronin dowiedział się czegoś o swojej przeszłości a Takeshi o swoim bracie.
Wieczorna rozmowa z Minoru przyniosła kolejne informacje. Wstąpił on mianowicie do grupy zajmującej się handlowaniem nemuranai by ukryć Księgę, gdyż wiadomo było iż są osoby które wiedziały o miejscu jej ukrycia. Człowiek w Czerni pojawił się w kryjówce grupy tuż po tym jak Minoru wypożyczył Jiro. Co do ubranego w Czerń - pochodzi on z nieistniejącego już klanu Sowy, która miała swoją siedzibę za murem na złożu jadeitu. Klan był unikalny pod względem znanej mu magii oraz tego iż był największym handlarzem jadeitu. Wraz z klanem Feniksa opracowali magię Pustki. Kiedy złoże jadeitu się wyczerpało klan Sowy poprosił o azyl za murem - było to za czasów obecnie panującego cesarza, który odmówił Sowom tym samym skazując ich na śmierć.
Co do mieczy opisanych na zwoju - są to starożytne miecze, których powstanie datowane na okres upadku Kami na Rokugan. Każdy z mieczy według ksiąg, podań i legend zabiera w sobie jeden z mrocznych aspektów charakteru potężnego shugenja, który je stworzył. Według legend jeśli jedna osoba będzie posiadała wszystkie miecze mroczna strona ich twórcy przebudzi się do istnienia.

Niestety mimo iż udało mi się uzyskać zeznanie Minoru na piśmie nie udało mi się przekonać go by udał się ze mną do klanu Smoka. A tam zdawały się prowadzić nas wszystkie ścieżki gdyż ja musiałem złożyć meldunek i dostarczyć zeznania, znajdował się tam człowiek od którego mieliśmy odzyskać zwój dla Yoko, znajdowały się tam najprawdopodobniej odpowiedzi z przeszłości Himitsu jak i według Minoru znajdować mógł się tam brat Takeshiego.

Następnego dnia ruszyliśmy więc dalej...



Raport z Sesji 09.05.2015 Legenda Pięciu Kręgów 1ed.

Published by Menelaos under , on 14:01

Perspektywa Kuni Kojiro.

A więc dotarliśmy do miasta cesarskiego wraz z roninem Himitsu i Asako Jiro, który wydaje się być kluczem do uzyskania przeze mnie informacji na temat Człowieka w Czerni i wydarzeń w klanie Kraba.
Jiro wysłał wiadomość do swojego domu jako, że tam podobno znajduje się jego brat, by ten jak najszybciej się z nami skontaktował. Postanowiliśmy poczekać na odpowiedź.
Jednakże Himitsu przekonał Feniksa, że ten będzie bezpieczniejszy na ziemiach klanu Żurawia. Jiro-san przystał na tę propozycję i rano postanowiono, że udamy się w podróż.


Wychodząc z gospody natknęliśmy się na samuraja..., który rozpoznał Jiro-san. Okazało się, że między nimi jest jakaś dawna waśń opierająca swoje podstawy o grę w Shogi. A tak się akurat składa iż w mieście ma miejsce turniej i Feniks wyzwał Jiro by wziął w nim udział i spróbował go pokonać. Niezbyt rozważny pomysł ale duma i honor nie pozwoliły Feniksowi na ustąpienie.
Udaliśmy się więc na zawody, który jak szybko się okazało ściągnęły wielu widzów. Jiro-san radził sobie świetnie i choć nie udało mu się wygrać z odwiecznym rywalem widać było, że sama gra sprawia mu ogromną przyjemność.
Niestety jego osobą zainteresowali się samurajowie Lwa oraz Żurawia co udało nam się dostrzec. Opuszczaliśmy turniej w pośpiechu kiedy to podszedł i rozpoczął z nami rozmowę jeden z Żurawi - Noburo Takeshi.

Po długiej rozmowie w trakcie drogi do gospody oraz w niej samej doszliśmy do wniosku iż powinniśmy opuścić miasto cesarskie.
W między czasie miałem wątpliwe szczęście spotkać w tym samym lokalu swojego brata wraz z poselstwem na dwór. Nie chciał zdradzić w jakim celu Kraby przybyły do Cesarza co jest dość niezwykłą sytuacją. Jednocześnie nie wypytywał na szczęście o mnie i moich towarzyszy a przede wszystkim o 'pamiątkę' jaką zabrałem z rodzinnego domu - choć dał znać, że o niej wie.

Rano Takeshi który cały czas nas nie opuszczał niestety jako wierny Cesarzowi i cesarskiemu obowiązkowi Żuraw postanowił poinformować namiestnika Hantei, że w mieście znajduje się Jiro wraz ze stronicami 'Księgi' i 'mieczem należącym do Człowieka w Czerni'.

Musieliśmy spróbować ucieczki.

Niestety straże były od nas szybsze odcinając nam drogę do bram miasta i zamykając je zanim zdążyliśmy je przekroczyć. Himitsu był gotów wywalczyć sobie drogę na wolność jednak przewaga straży jak i tłum ludzi spowodował iż uniknęliśmy rozlewu krwi.
Jedynym wyjściem jakie nam zostało było oddanie rzeczy , które posiadał Jiro-san w ręce władz. Ruszyliśmy zatem do pałacu.

Asako Jiro został zamknięty w celi a my poproszeni o pozostanie w pałacu. Nazajutrz miał miejsce jakiś alarm - z plotek dowiedzieliśmy się że ktoś dostał się do cel, czy też z nich uciekł - i zostaliśmy wezwani przed oblicze namiestnika.

Poinformowano nas, że Jiro-san nie żyje. Oddano nam jego rzeczy z wyjątkiem miecza, który został zarekwirowany. Ubrania jak i rzeczy osobiste po bliższym spojrzeniu też okazały się nie do końca tymi jakie musiał mieć na sobie Feniks gdyż były zbyt nowe. Jednakże to pałac i ciężko wyrażać wątpliwości.

Wróciliśmy w żałobie do gospody, mając za złe Takeshiemu jego lojalność wobec stolicy Cesarstwa.
Po długiej i burzliwej rozmowie postanowiliśmy udać się do klanu Feniksa do rodzinnej miejscowości Jiro by oddać jego rzeczy w posiadanie rodzinie jak nakazuje zwyczaj, a także by samemu spotkać się z jego bratem i zasięgnąć wiadomości, na których nam wszystkim z różnych powodów tak bardzo zależało...



Raport z Sesji 21.03.2015 Legenda Pięciu Kręgów 1ed.

Published by Menelaos under , on 16:07

Perspektywa Himitsu.
   
Minęło kilkanaście dni od kiedy ostatni raz pisałem coś w swym dzienniku. Życie żołnierza nie zostawia jednak zbyt wiele wolnego czasu, zwłaszcza na terytorium wroga. Prowadzenie dziennika było pomysłem mojego mistrza – zapisując swoje obecne wspomnienia miałem z jednej strony ustrzec się przed kolejnym atakiem amnezji, z drugiej zaś zmusić swój umysł do przypomnienia sobie tego, co do tej pory pozostaje za zasłoną niepamięci. Do tej pory sposób ten nie okazał się skuteczny, jednak przelewanie istotnych wydarzeń z mojego życia weszło mi w nawyk.
    
Moja podróż po opuszczeniu obozu wojsk Żurawia była spokojna i przebiegała bez zakłóceń. Pierwsze wydarzenie godne odnotowania to atak małego oddziału Żurawi na stolicę klanu Lwa. Nie wierzyłem w to, że którykolwiek dowódca w armii, w której służyłem, mógłby zgodzić się na ten samobójczy atak, jednak kiedy udało mi się po bitwie przyjrzeć się ciałom na pobojowisku, wszystko wskazywało na to, że polegli żołnierze rzeczywiście należeli do klanu Żurawia. Ponieważ jednak ta sytuacja nie dotyczyła poleceń, które otrzymałem, ruszyłem w dalszą drogę do pobliskiej wioski. Pojechałem tam śladem patrolu, który w jakiś czas po bitwie wyruszył z twierdzy Lwa.
    
W wiosce byłem świadkiem konfrontacji pomiędzy trójką samurajów a człowiekiem ubranym w czarne szaty. Z tego, co zrozumiałem, chodziło o księgę, którą posiadał jeden z samurajów, a którą obiecał przekazać człowiekowi w czerni w zamian za darowanie życia jego bratu. Ich dyskusję przerwało pojawienie się patrolu Lwów i oddziału Feniksów. Według ich słów, samuraj, również pochodzący z klanu Feniksa, obiecał ową księgę także swojemu klanowi oraz daimyo klanu Lwa. Jego towarzysz przypomniał mu również o obietnicy, jaką złożył człowiekowi imieniem Yayumi, według której miał tę księgę spalić. Feniks zdecydował się oddać księgę człowiekowi w czerni, który w niewyjaśniony sposób po jej otrzymaniu rozpłynął się w powietrzu. Nastroje szybko ochłodziły się i wywiązała się potyczka pomiędzy Lwami a Feniksami. Chcieliśmy wrócić do koni i jak najszybciej wydostać się z wioski, jednak w tyle został Lew, starający się namówić swoich pobratymców aby zrezygnowali z walki. Zawróciliśmy, aby mu pomóc. Kiedy udało mi zranić się pierwszego przeciwnika, okazał się on nie być człowiekiem – rozpłynął się w kałużę lepkiej, czarnej substancji. Podobnie było z kolejnym.
    
Kiedy walka się zakończyła, Lew skierował się do stolicy swojego klanu. Według jego słów zawiódł swojego pana i udawał się, aby otrzymać stosowną karę. My, po krótkiej dyskusji, udaliśmy się do stolicy cesarstwa, aby tam zastanowić się nad dalszym celem naszej podróży. Według słów człowieka w czerni, brat Feniksa miał zostać uwolniony i znaleźć się w ich rodzinnym domu, zapewne więc tam udamy się najpierw.

(Raport bez jakichkolwiek zmian w treści oryginału)

Raport z Sesji 01.03.2015 Legenda Pięciu Kręgów 1ed.

Published by Menelaos under , on 09:20

Perspektywa Jiro - san.

Po odnalezieniu księgi w ruinach poza murem okazuje się, że znika nasz towarzysz Haruto. Prawdopodobnie zginął wraz z naszą eskortą, jednak żaden z naszej trójki nie jest w stanie tego potwierdzić. Od samego początku postać ta mi się nie podobała, może to dobrze, że nie będzie dalej za nami podążać.

Po powrocie do miasta musiałem przybliżyć Yayumiemu i Takeshiemu historię tej księgi. Opowiedziałem, jak to zostałem wciągnięty w grę bogatych ludzi handlujących artefaktami Rokuganu i jak mój brat, zachęcony łatwym zyskiem i władzą, sprzedał duszę wraz z eskortującymi nas ludźmi z klanu Feniksa. Wypożyczenie księgi było jedynym wyjściem, by Yayumi mógł przyswoić  informacje w niej zawarte, gdyż rytuał zawarty w tej księdze - jak wyjaśnił nam po chwili -  pozwoli uratować jego przyjaciela Asurę, nauczyciela. Został on zapieczętowany w formie kamiennego posągu. Zabieg ten miał uniemożliwić mistrzowi Yayumiego zniszczenie otaczającego go świata poprzez uwolnienie niewyobrażalnej magii, której tajniki zapisano w księdze. Jednocześnie wyjaśniła się sprawa posągu w stolicy Lwa i zniknięcia całej wioski w miejscu, gdzie ten posąg odnaleziono. Podjęliśmy decyzję aby udać się do stolicy lwa najszybciej jak to możliwe i najkrótszą z możliwych dróg - czyli morską.
 
Ostatnią sprawą, którą musiałem załatwić było wypożyczenie księgi na dłużej. Nie zakładałem, że księga będzie potrzebna po jej przeczytaniu przez Yayumiego. Jak się okazało jest ona niezbędna do odprawienia rytuału a wiedza nie jest możliwa do zapamiętania- tym bardziej że potrzebujemy zdolnego shugenja by sam rytuał odprawić. Przepłynęliśmy przez jezioro do miasta, gdzie udałem się do brata by omówić warunki wzięcia księgi. Na miejscu zobaczyłem makabryczny obraz. W piwnicy, gdzie miałem się spotkać z handlarzami artefaktami, był tylko 1 świadomy człowiek- pozostali byli bądź martwi, bądź postradali zmysły. Nie zauważyłem jednak swojego brata lecz człowieka, wobec którego mam dług. Człowiek, którego miecz przechowuję, twierdzi, że to jest jego księga. Świetnie. Postawił jeden warunek wypożyczenia tej księgi - będę musiał w odpowiedniej chwili spełnić kolejną jego prośbę - miałem na koniec każdego dnia składać raport z naszej podróży. Świetnie… Nie miałem wyjścia i przystałem na ten układ. 

Czym prędzej wraz z towarzyszami sprzedaliśmy konie i wybraliśmy się z rybakiem jego łodzią wzdłuż brzegu na ziemie Żurawia, skąd mieliśmy się udać bezpośrednio do stolicy Lwa.
Jak to zwykle bywa nie obyło się bez kłopotów. Oszczędność na jakości środka transportu się zemściła. Podczas silnej burzy nasza łódź rybacka zatonęła (na szczęście bez księgi i miecza, Yayumiego i Takeshiego). Obudziłem się na brzegu przy ognisku, które rozpalił ronin. Jego twarz wydała mi się znajoma, jednak dopiero w trakcie rozmowy skojarzyłem że to ten sam ronin, którego spotkaliśmy w drodze na południe po księgę na Polach Zapomnianych. Opowiedział on o zaogniającym się sporze między Lwem a Żurawiem, którzy wzajemnie się zaatakowali. Jednego z tych najazdów byłem świadkiem- wtedy Żurawie wsparli się siłami Oni, co był nadzwyczaj nietypowe. Atak Lwa na Żurawia mógł wyglądać podobnie. Podejrzewam, zarówno jak ronin i moi towarzysze, że jest ktoś trzeci, w czyim interesie leży wywołanie sporu między klanami Rokuganu. Takeshi zobowiązał się poinformować daymio Lwa o swoich przypuszczeniach. Ronin nie był sam- towarzyszył mu jakiś inny samuraj, prawdopodobnie z klanu Żurawia. Widać nawet ronin nie może wiecznie podróżować w samotności. Ronin dalej poszukuje swojego nemesis, którego nie odnalazł na ziemiach kraba i w Przełęczy Trzech Króli.
 
W trakcie podróży, w gęstym lesie na ziemiach Lwa, spotkaliśmy ludzi Hiroku - doradcy daymio klanu Feniksa, który domagał się zwrotu księgi. Kolejna osoba roszcząca sobie prawa do artefaktu… Na szczęście przekonałem ich, że zgodnie z danym słowem oddam mu księgę jak nie będę jej potrzebował, a zarzucanie mi kradzieży artefaktu uznałem za obrazę. Ludzie Hiroku natychmiast się wycofali z początkowego stanowiska i pozwolili nam podróżować dalej. Jeszcze nie wiem jak rozwiążę sprawę księgi…

Po kilku dniach podróży w końcu dotarliśmy do stolicy Lwa. Wraz z Takeshim i Yayumi bezzwłocznie udaliśmy się do daymio i opowiedzieliśmy historię ronina. Daymio był zaskoczony faktem, iż Lwy przypuściły atak na klan Żurawia- nic mu o tym nie było wiadomo. Kolejną sprawą było wywiezienie posągu na najbardziej odludne z możliwych miejsc w celu dokonania rytuału. Nie naraziłoby to niewinnych ludzi na śmierć w trakcie rytuału uwolnienia mistrza Yayumiego - Asury. Daymio przystał na to wyjście, chyba ze względu na przyjaźń z Takeshim. W trakcie podróży do stolicy Lwa dostałem też kontakt do uzdolnionego shugenja od człowieka, którego miecz przechowuję. Z racji braku alternatywy przystałem na tą propozycję i po spotkaniu z daymio udaliśmy się na spotkanie z nim. Została mu przekazana księga z rytuałem, dostał dwa dni na przygotowanie potrzebnych składników i przyswojenie szczegółów. 

Do wioski wybraliśmy się w dwóch grupach - ja wraz z shugenja, posągiem i księgą pojechaliśmy we wcześniejszym konwoju by przygotować miejsce do odprawienia rytuału. Niebawem wyruszyli Takeshi z Yayumim. Gdy dotarli mogliśmy zacząć odprawiać rytuał uwolnienia ciała z kamienia i walkę z Asurą (spodziewaliśmy się, że nadal będzie żądny krwi i zniszczenia, w końcu posiadając taką moc ciężko jest nad nią zapanować). Yayumi wraz z shugenją udał się na pobliski dach, z którego widać było posąg. Ja z Takeshim schowaliśmy się na placu przed budynkiem mając w zasięgu wzroku mistrza. Przed rozpoczęciem rytuału obiecałem Yayumiemu, że zniszczę tą księgę jak już nie będzie potrzebna.
 
Gdy rozpoczęto odprawianie rytuału posąg się obudził. Ukazała się moim oczom postać emanująca potęgą. Można było wyczuć aurę magii w powietrzu. Ziemia zadrżała a w postawie mojego towarzysza zauważyłem gotowość do walki. W oczach Asury dostrzegłem przerażającą pustkę- to z pewnością nie był ten sam człowiek co przed zdobyciem potęgi, o której czytałem tylko w antycznych księgach. Mistrz Yayumiego dysponował magią, której nigdy wcześniej nie widziałem. Przyzwał on bezkształtne konstrukty, dwóch Oni i portale do odległych krain nad ich głowami. U swych stóp stworzył kałużę pustki oraz dwie ektoplazmatyczne kule w swoich dłoniach. Takeshi rzucił się na mistrza, ja po wstępnym zawahaniu i zniszczeniu konstrukta zająłem się Oni. Z portali, mimo zabicia samuraja, wydobyły się przerażające istoty, których nie sposób opisać. Miały one zdolność znikania i pojawiania się w innych miejscach, choć były rozmiaru konia Otaku. Dołączył do nas Yayumi i po zażartej walce udało się obalić Asurę. Z kałuży otchłani zaczęły jednak wychodzić setki konstruktów i zalewać pole walki idąc w naszym kierunku. 
W tym momencie Yayumi stracił nad sobą kontrolę i kolejny raz ruszył w stronę. Z tatuaży z jego ramion uwolniły się dwa ogniste smoki, które nie czekając długo zaczęły pikować w moją stronę. Na pomoc przyszły dwa feniksy shugenja, który odprawił już rytuał. Na tą chwilę Asura wił się na ziemi przyszpilony ognistymi linami. Feniksy rozpoczęły walkę ze smokami a ja w swojej obronie rozkazałem konstruktom zaatakować Yayumiego, co o dziwo poskutkowało. Nie mogło to jednak stanowić oporu dla Smoka w amoku. Przebijając się przez chmarę bezpostaciowych przeciwników dopadł mnie z chęcią mordu. To był mój koniec.
 
Dalszą część pamiętam jak przez mgłę. Czułem, że moje ciało unosi się nad ziemią, głowa nic nie waży, a stopy skręcają się w skurczy jak węgorze, których tak wiele złowiłem w swoim życiu. Wszystko mieniło się w czerwonych barwach. Obraz pływał jak nad powierzchnią dachu w upalne dni, zacząłem wdychać powietrze o zapachu siarki. Moja zbroja zaczęła się rozwarstwiać, a ciało niesamowicie pocić. Stałem się dosłownie mokry od pasa w dół. Wspomnienia z lat młodzieńczych przyćmiły obraz rzeczywistości. Pojawił się człowiek, którego widziałem. Blondyn, bliźniaczo podobny do Yayumiego stanął przede mną i w jego cieniu odnalazłem trochę przyjemnego chłodu. Teraz pamiętam, to z jego inicjatywy wyruszyłem w podróż z księgą na mur. Jednak nie był to Yayumi, czułem to. Pojawił się teraz, gdy jestem bliski śmierci. Stanął do mnie plecami. Amarant przeplatany karmazynem zaczął się skupiać na tej postaci. Sylwetka blondyna zaczęła być pochłaniana przez światło. Smród siarki zaczął być zastępowany zapachem kwiatów wiśni. Czy tak pachnie śmierć? Poczułem ciepło na swojej piersi. Skupiony wzrok Yayumiego, którego twarz ukazała mi się kilkadziesiąt centymetrów od mojej, przenikał duszę na wskroś. Poczułem niewyobrażalny przypływ sił wyrywający mnie z trzymających stopy szponów, które wciągały mnie w swój świat. Zobaczyłem, że ramiona Yayumiego opuszcza czarny wij tatuażu i zaczyna kłębić się na mojej piersi. 

Wtedy wszystko znikło w świetle i za chwilę przepadło w ciemności...


Raport z Sesji 28.12.2014 Legenda Pięciu Kręgów 1ed. (streszczenie)

Published by Menelaos under , on 12:19

Dziennik - zapis czwarty.
 
Dziś otrzymałem kolejny raport. Grupa działa zgodnie z założonym planem. Po bitwie w zamku Hashgakure z pomocą przybył daymio Akodo Matsumoto wraz z Akodo TakeshiYayumi, który został ciężko ranny podczas bitwy, został przeniesiony do gospody gdzie zorganizowano tymczasowy szpital. Jednakże jego rany nie leczyły się nawet pod wpływem promieni słonecznych. Po zbadaniu go przez medyka, okazało się, że jego tatuaż z jakiegoś powodu blokuje działanie znaku Amaterasu, odpowiedzialnego z jego zdolności leczące. Będę musiał to zbadać. Podczas naradzania się jak pomóc Yayumiemu wydarzyło się coś nieoczekiwanego - do pomieszczenia wleciał motyl wykonany techniką origami z wiadomością dla Shiro. Wiadomość pochodziła od Yoko - czy możliwe, że raport mówił o tej samej osobie, którą znam?  Shiro wraz z Takeshim udali się na miejsce spotkania, czyli do świątyni Amaterasu, gdzie żuraw wymienił list od swojej siostry na informację jak pomóc Ise-zumi. W między czasie Jiro zajmował się rannym smokiem. Po powrocie do gospody Shiro postępując zgodnie z instrukcją wyciągnął miecz Yayumi'ego, przekonując się iż ten został wykonany z błękitnego kryształu. Gdy Shiro trzymał broń w dłoni usłyszał głos w swojej głowie, którego zdawał się nie słyszeć nikt inny. Instrukcje mówiły jasno, iż aby uleczyć Yayumiego żuraw musi zaciąć się w rękę trzymanym ostrzem i przyłożyć ją do tatuażu na karku Ise-zumi. Tak też Shiro uczynił. W wyniku czego, na jego lewej ręce pojawił się rysunek bardzo podobny do tego który znajduje się na karku smoka.  Podczas majaków w gorączce, Yayumi wypowiedział wiele niezrozumiałych słów ale jedne z nich dawały do myślenia -  „Kakita Yayumi”. Po całej operacji tatuaż Ise-zumi wrócił do normy, a jego stan stopniowo zaczął się poprawiać. 

Podczas gdy smok odzyskiwał siły, grupa postanowiła zdobyć od niego interesujące informacje. Yayumi zdradził im iż miecz który posiada jest pamiątką po człowieku, który się nim opiekował. Jiro zainteresował się również dziwnymi napadami szału Ise-zumi. Yayumi poinformował go iż, istnieje ryzyko aktywowania się znaku znajdującego się na jego karku gdy korzysta z mocy swych tatuaży i że Jiro jest narażony wtedy na jego atak, ponieważ nosi on ze sobą miecz zawierający silną magię. Yayumi, również ostrzegł Shiro, iż nie powinien już korzystać ze znaku, który pojawił się na jego lewej ręce. 
Podczas rozmów okazało się, że byłem nieostrożny i samurajom udało się dostrzec fragment monu, który noszę. Obecnie uważają że jest to symbol pająka.
 
Następnego dnia grupa otrzymała zaproszenie od daymio klanu lwa do stolicy. Przyjęli je niechętnie. Po dotarciu do stolicy Yayumi nalegał by udać się do pobliskiej wioski, której wszyscy mieszkańcy zaginęli bez śladu. Twierdził, że pomoże to w zidentyfikowaniu symbolu znajdującego się na dłoni Shiro. W między czasie Takeshi spotkał się ze swoim daymio, który postanowił pokazać mu posąg wykonany z marmuru, o niezwykłej wręcz dokładności i odwzorowaniu szczegółów. Posąg ten znaleziono niedaleko pustej wioski, o której mówił smok. Nakazał Takeshiemu wybadanie co wie o nim Yayumi. A więc cel podróży Ise - zumi przybył do niego. Gdy wraz z resztą zbliżał się do posągu, który postanowił zobaczyć jak tylko Takeshi poinformował go o jego istnieniu, dało się słyszeć jak pęka jego miecz, po czym smok właściwie wybiegł z pomieszczenia. Shiro dotknął posągu w wyniku czego symbol na jego dłoni rozgrzał się, ale było to wszystko co się wydarzyło. Gdy grupa spotkała się znów z Yayumim dowiedzieli się, iż posąg jest przyczyną zaginięcia ludzi z pobliskiej wioski. Poprosił również Takeshiego by porozmawiał ze swoim daymio aby nie przemieszczał posągu ani nie pozwolił by shugenja przeprowadzali na nim eksperymenty. Obiecał wrócić z informacjami i rozwiązaniem do Daymio Lwa. 

Nazajutrz po otrzymaniu dokumentów podróżnych drużyna wyruszyła w stronę Doliny Trzech Władców. Droga którą obrali - najkrótsza - powiodła ich przez dawne pole bitwy, gdzie każdy z nich doświadczył wizji ze swojej przeszłości. Spotkali również ronina cierpiącego z wyczerpania, któremu udzieli pomocy. W trakcie rozmowy dowiedzieli się, że człowiek ten pragnie zemsty na Shigeru, tym samym bandycie którego chce dopaść Takeshi.
Ruszył on w stronę stolicy Lwa, a drużyna dalej w kierunku Doliny...

Raport z Sesji 10.01.2014 Warhammer 2ed

Published by Menelaos under , on 20:40

Kampania Tysiąc Tronów #2

MG:
Krzysiek

Menelaos - Podżegacz, Człowiek
Dandi - Łowca Nagród, Człowiek
Gula - Ochotnik, Krasnolud
Piotr - Skryba, Elf

Dom lotosu

Tak więc spieszymy się - jeszcze tej samej nocy docieramy do Domu Lotosu - palarni zioła. Po okazaniu insygniów zostajemy wpuszczeni do tego zaciemnionego dymem i śmierdzącego oparami miejsca. Osric nieprzytomny jest od zioła co zostaje szybko załatwione przez wiadro wody. Kolejne wiadro za to tym razem przekleństw wylewa na nas Falkenstain za wtargnięcie w jego błogostan. Przy okazji wygląda on strasznie - liczne rany zmiażdżone nogi z których wylewa się jakaś maź, krwawy kaszel i temu podobne rzeczy nie wróżą mu dobrze. Po przekonaniu iż chcemy poznać tą historię gdyż nie wierzymy w to by Karl był Sigmarem i nie podoba nam się to iż tak wieka ilość osób za nim ruszyła poznajemy historie pochodzenia dziecka:

Było to 9 lat temu. Na pobliskich moczarach łowcy czarownic wykryli kultystów. Ruszyli tam w kilku by się rozprawić z nimi. Dotarli na miejsce w momencie gdy czciciele chaosu nieśli dziecko w stronę studni - najpewniej z zamiarem utopienia. Wywiązała się walka podczas której kultyści walczyli z obłędem i szaleństwem w oczach identycznym jakie miało się później objawić w oczach tłumu na placu gdzie Karl zabił mutanty. Dziecko zostało uratowane. Kilkoro kultystów zbiegło jednak nieprzystępne bagna nie pozwoliły ich ścigać. Osric wraz z towarzyszami wrócił do miasta - po kilku dniach gdzie ciężko mu było(przypadek)pozbyć się dziecka oddał je do Sierocińca. Wszyscy łowcy którzy z nim byli już nie żyją. Poznajemy imię przewodnika bagiennego i radę by udać się do miejsca tego kultu które podobno jeszcze stoi. Tak tez postanawiamy zrobić. Osric rzuca jeszcze w moją stronę mieszek - ciężki - który to ma być zapłatą za zabicie karla jeśli kiedyś będziemy na tyle blisko by tego dokonać. Nie mówiąc tak nie mówiąc nie( oczywiście poza krasnoludem który to z zapalczywością decyduje się podjąć zadania) oddalamy się z tego miejsca zostawiając łowcę czarownic w objęciach ziół.

Raport z Sesji 03.01.2014 Warhammer 2ed

Published by Menelaos under on 12:32

Kampania Tysiąc Tronów #1

MG: 
Krzysiek

Gracze:
Ja(Menelaos)
Dandi
Gula
Piotr
Parę dni wcześniej umówiliśmy się na tworzenie postaci - metoda losowa jednak z uwzględnieniem tabelek dzielących profesje na 5 grup zawodowych. Oto co z tego wyszło:

Menelaos - Podżegacz, Człowiek
Dandi - Łowca Nagród, Człowiek
Gula - Ochotnik, Krasnolud
Piotr - Skryba, Elf

Zestaw ciekawy choć poważne problemy rodziły niskie współczynniki WW Moje i Piotra co w przypadku jakiejś utarczki z użyciem metalowych narzędzi mogło okazać się kłopotliwe. Jednak ostatecznie myślę, że wszyscy byli zadowoleni i czekali wydarzeń na sesji.

W piątek - który ustalono stałym dniem do grania o dziwo wszystkim pasujący - zebraliśmy się u kobiety Guli( która popełniła życiowy błąd udostępniając nam lokal na sesję. Dzięki Gosiu!).Tradycyjnie dużo gadania, trochę spóźnień i technicznych detali spowodowało, że zaczynamy tylko z godzinnym opóźnieniem. No i się zaczęło:

 

Archiwum